Bajka o Zębowej Wróżce. Albercik kładł się już spać. Ułożył poduszeczkę pod głową, naciągnął na stopki kołdrę, a mama swoim zwyczajem przyniosła mu do łóżka ciacho na dobranoc. Malec od razu wbił się w nie ząbkami, bo nic tak nie pomaga zasnąć jak słodki smak w ustach.. Nagle jęknął przejmująco. Takich, którzy zostali zbadani przez doktora. Tupciowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Strach już go opuścił, więc malec szybko otworzył usta do badania. Doktor zajrzał mu do gardła i do uszu, przyświecające sobie małą latarką. Malec zrozumiał, że mama miała rację. Lekarz był miły, a badanie tylko go łaskotało. cena z 30 dni. 12, 25 zł. Bajki na dobranoc dla dzieci (twarda oprawa) 21,24 zł z dostawą. dostawa jutro do 10 miast. 49, 00 zł. 100 bajek naszego dzieciństwa 21 sztuk prezent. 57,99 zł z dostawą. dostawa jutro do 10 miast. Do Bączka dołączył Afik i tak oto cała trójka, przez chwilę trwała w przyjacielskim uścisku. Fafik miał rację, że szlaban był dobry, bo dzięki niemu, został w domu, ugasił pożar i nie dopuścił, by spalił się cały ich dom. Szkoda tylko, że Kasia i jej rodzice nie mają o niczym pojęcia. Pomruk burzy. Robert Foryś Wydawnictwo: Skarpa Warszawska Cykl: Słowianie (tom 3) powieść historyczna. 338 str. 5 godz. 38 min. Szczegóły. Kup książkę. Gdy bogowie śpiewają wojenne pieśni, ludzie słyszą je jako pomruk burzy. Ciemysł, Geślarz i Miecław trafiają do Truso jako niewolnicy, ale gdy na gród napadają Prusowie Nasze życie jest straszliwą rzeczywistością, a my sami idziemy do nieskończoności. Jest, jak jest i czy będziemy patrzeć mniej lub bardziej ponuro, istoty rzeczy w niczym to nie zmieni. Tak myślę na przykład w nocy, gdy nie mogę spać, tak myślę w czasie burzy, na wrzosowiskach, albo wieczorem, o smutnym zmierzchu. Mutyzm bajka – Cicha myszka. 4.3. ( 250) Mutyzm wybiórczy Dziecko dotknięte mutyzmem mówi w pewnych sytuacjach, a milczy w innych. W typowych przypadkach dziecko rozmawia w domu lub z bliskimi i przyjaciółmi, zaś milczy w szkole lub w stosunku do obcych. Bajka powstała we współpracy z CTM Centrum Terapii Mutyzmu. Hpdt. Autor nieznany Jaś i magiczna fasola Dawno, dawno temu, przed wieloma laty, daleko stąd, bo aż za siódmą górą i siódmą rzeką żyła sobie pewna biedna kobieta. Miała niedużego synka o imieniu Jaś, a w całym gospodarstwie jedną małą krowę. I oto nadszedł taki dzień, że oboje z chłopcem nie mieli już nic do jedzenia i nie było innej rady, jak ta, by pogonić krowę na targ i sprzedać ją. Rzekła więc matka do syna: – Wstań Jasiu jutro o świcie i pognaj naszą krówkę na targ. Tylko uważaj i dobrze ją sprzedaj, żebyśmy na tym nie stracili. Następnego ranka chłopiec popędził krowę na targ. Prędko znalazł tam kupca i jeszcze prędzej dobił z nim targu. Wymienili się tym co mieli. Jaś oddał krowę, a w zamian otrzymał … ziarnko fasoli. Po powrocie do domu zaraz pokazał matce, co dostał. Matka zapłakała gorzko z żalu, że syn oddał krowę za jedną mizerną fasolkę. Chłopiec pocieszał jak mógł. – Nie smuć się, Mamusiu, ten stary człowiek, co wziął naszą krowę powiedział mi, że jeszcze dziś wieczorem powinienem posadzić fasolkę, a wkrótce przekonam się, co z tego będzie. Zaraz też chłopiec rozejrzał się po małym ogródku, szukając najodpowiedniejszego miejsca dla fasolki. Postanowił posadzić ją tuż pod oknem, by móc na nią patrzeć i czekał niecierpliwie, co będzie dziać się dalej. Przy wieczorze nie mógł przełknąć ani kęsa. Zmęczony i pełen oczekiwania położył się do łóżka. Rankiem, gdy tylko się obudził, skoczył do okna i ujrzał, że jego fasolka wykiełkowała. Wychylił się z okna, ale nie zdołał dostrzec końca wychodzącego z ziemi pędu. Pomyślał, że jeśli wyjdzie na dwór, to stamtąd będzie mógł dokładnie obejrzeć sobie całą roślinkę. Wyszedł z chaty, przyjrzał się fasoli, ale nic nie mógł zrozumieć. Na próżno wpatrywał się w roślinę, bo i teraz nie mógł dojrzeć jej końca. Przywołał matkę i powiedział: – Zobacz Mamusiu, jak wysoko sięga fasolka. Muszę wdrapać się aż do jej końca. Matka bała się o syna, prosiła więc, aby tego nie robił, ale mimo to chłopiec, jak postanowił, tak i uczynił. Koło południa Jaś zaczął wspinać się po pędzie fasoli w górę. Wspinał się, wspinał i był już tak wysoko, że aż dostawał zawrotu głowy. Wtem, zupełnie nieoczekiwanie uderzył głową o sklepienie nieba. Ciekawie rozejrzał się dokoła. W sklepieniu tym zauważył mały otwór. Zajrzał tam i dostrzegł w oddali coś jasnego. Zaraz też pomyślał: – Skoro już dotarłem do końca pędu fasolki, chciałbym wiedzieć, co jest tam w środku. Zebrał całą odwagę i wśliznął się przez otwór. Niedaleko miejsca, gdzie się znajdował, stała mała chatka. – Teraz i tak już prawie noc – pomyślał – pójdę, poproszę tu o nocleg, a jutro wrócę do domu. W chatce spotkał kobietę, która na jego widok krzyknęła zdumiona: – Czego tu szukasz chłopcze? Mój mąż jest siedmiogłowym smokiem. Jeśli cię tu zobaczy, natychmiast cię pożre. – Och! – wykrzyknął przerażony Jaś i błagał gospodynię, aby zechciała go ukryć, bo bardzo boi się smoka. Gospodyni zrobiło się żal chłopca. Zgodziła się, a nawet zapytała: – Może jesteś głodny? – Och tak! Od wczoraj nic nie jadłem. Gospodyni nakarmiła więc zgłodniałego chłopca, a on szczerze podziękował jej za dobroć. – A teraz chodź – rzekła – ukryję cię, bo mój mąż niebawem wróci do domu. Jeśli zobaczy, że tu jesteś, zabije nas oboje. Ale gdzie by cię tu schować? – zastanawiała się. Wreszcie przyszło jej na myśl, że dobrze byłoby wtoczyć wielka misę do izby, wstawić ją pod łóżko i ukryć pod nią chłopca. Jaś był bardzo zmęczony, ale zarazem zbyt przerażony żeby zasnąć. Postanowił czuwać i obserwować, co też będzie się działo dalej. Z wybiciem godziny dwunastej usłyszał łomot i walenie do drzwi. Siedmiogłowy smok wpadł jak burza do izby, niosąc z sobą dużą, czarną kurę. Postawił ją zaraz na stole i wrzasnął: – Znieś jajko! Kura natychmiast złożyła na stole duże złote jajko. Zadowolony smok zaryczał znowu: – Znieś jeszcze jedno! I za każdym razem, na zawołanie smoka, kura znosiła złote jajko. Wkrótce smok przypomniał sobie, że jest bardzo głodny. – Żono, przynieś mi wieczerzę! – krzyknął Gospodyni dała mu jeść. Ledwo zjadł, już wołał, aby przyniosła mu skrzypce. Grał i zdawało się, że nie widzi nic dookoła, tak był zajęty swoją muzyką, gdy nagle zaczął węszyć. – Słuchaj kobieto, co to za obcy zapach jest w tym domu? – Uspokój się mój mężu i graj sobie, nie ma tu nikogo obcego. – Ależ tak! Mów mi zaraz, kto to jest, bo inaczej i ciebie rozszarpię na kawałki. Gospodyni tak długo przemawiała do smoka, aż wreszcie uspokoił się i zaczął dalej grać. Widocznie jednak poczuł zmęczenie, bo za chwilę przerwał granie i tak jak siedział w fotelu, nie kładąc się, cicho zasnął. Nawet ni razu nie zachrapał. Gospodyni spostrzegłszy to, pomyślała że dobrze byłoby położyć się i jej samej, bo dzień wkrótce nadejdzie, a ona jeszcze nie zmrużyła oka. Tymczasem Jaś, gdy tylko przekonał się, że oboje naprawdę śpią, wyczołgał się ostrożnie spod misy, wziął czarną kurę w jedną, a skrzypce w drugą rękę i co sił w nogach, wybiegł z nimi z chaty. Gdy dotarł do otworu, przez który dostał się tutaj, raz jeszcze obejrzał się do tyłu, czy czasem smok nie pośpieszył za nim, by odebrać swoją własność. I nagle okropny strach chwycił go za gardło. Smok zbliżał się bowiem z niesamowitą wprost szybkością. Jeszcze chwilę, a dosięgnie go. Chłopiec, najszybciej jak potrafił, zjechał na dół po pędzie fasoli. A kiedy znalazł się znowu w swojej zagrodzie, zaraz chwycił siekierę, która akurat stała oparta o płot i przeciął nią pęd fasoli. Smok spadł wtedy na ziemię, a że było dość wysoko, połamał sobie nogi i nie mógł rzucić się na Jasia. Ten szybko skorzystał z okazji, zabił smoka i spalił go, żeby nie zostało ani kawałeczka. – Teraz już nikt nie potrzebuje bać się strasznego smoka. – pomyślał. Dopiero teraz mógł wejść do domu. Przez cały czas nieobecności chłopca, matka opłakiwała go, nie wiedząc gdzie się jej syn podziewa. – Nie płacz już Mamusiu – uspokajał matkę – teraz będziemy mięli co jeść, będziemy tez mięli pieniądze i złoto. – mówiąc to pokazał jej czarną kurę, która spokojnie chodziła sobie pod oknem. – Ach, skąd weźmiemy pieniądze i złoto, syneczku – westchnęła matka. – Popędziłeś naszą krowę na targ i dostałeś za nią jedno ziarnko fasoli. Jeśli teraz sprzedamy kurę, dostaniesz za nią co najwyżej pół ziarnka fasoli. – Wcale nie myślę o tym, żeby pozbywać się naszej kury – odrzekł chłopiec wesoło. Przyniósł ją też zaraz do domu i postawił na stole. Pogłaskał czarne pióra ptaka i rzekł: – Znieś jajko. Kura, jak na zawołanie, zniosła dla chłopca złote jajko. Matka aż usta otworzyła ze zdumienia. A czarna kura musiała tak długo znosić złote jajka, dopóki nie było ich dość na to, żeby zbudować nowy dom i postawić stodołę, kupić bydło do obórki a także wiele pięknych nowych ubrań. Od tego czasu Jaś całymi dniami grywał na skrzypcach, a matka przysłuchiwała się jego grze. A jeśli ktoś z Was nie wierzy, niech sam tam pójdzie i zapyta. Pewnego wieczora, kiedy siadłem przy łóżku swoich pociech, zapytałem, o czym mam im dzisiaj opowiedzieć. Szymon zakrzyknął „o piracie!”, a Kacper jedynie dodał „i o skarbie!”. Zdziwiła mnie, i po trosze ucieszyła ta jednomyślność. Chwilę pomyślałem i już za moment w mojej głowie pojawiły się myśli, a te przerodziły się w słowa, te z kolei ułożyły się w zdania. Całość brzmiała mniej więcej tak: Daleko, daleko stąd, był sobie okręt zwany Błyskawicą. Jego olbrzymie, białe żagle lśniły w promieniach słońca niczym złoto. Jego potężne maszty sterczały w górę niczym najwyższe drzewa na świecie. Jego kapitan i dzielna załoga wzbudzali respekt wśród załóg innych okrętów. A jego czarna, łopocząca na wietrze flaga, przedstawiająca trupią czaszkę, budziła lęk i trwogę wśród „szczurów lądowych” i nie tylko. Jednak Kapitan Błyskawicy, nie był jakimś tam okrutnikiem. Był dzielny, mężny, potrafił walczyć i nie bał się niczego. Mimo swej odwagi, nigdy nie walczył jeśli nie było to konieczne. Częściej się bronił niż atakował. Kapitan był mądrym człowiekiem. Potrafił świetnie sterować Błyskawicą, znał doskonale jej słabe i mocne strony. Znał swoja załogę i wiedział, że zawsze może na tych ludziach polegać. Błyskawica, nie była zwykłym okrętem pirackim. Błyskawica nie była zwykłym statkiem, pływającym od portu, do portu, od morza do morza, od zatoki do zatoki. Nie była w ogóle statkiem pływającym. Dzięki jakiejś magicznej, trudnej do wyjaśnienia mocy, Błyskawica, zamiast pływać po wodzie, unosiła się w przestworzach. Pływała pośród chmur, obłoczków i gęstych mgieł. Kapitan Błyskawicy bardzo lubił przygody. Często więc aby przeżyć coś ekscytującego wpływał swym okrętem w sam środek burzy, lub w oko cyklonu. Niejednokrotnie Okręt i jego załoga byli w tarapatach. Jednak Kapitan zawsze ich z tych tarapatów wyciągał. Pewnego razu. W piękny słoneczny dzień, kiedy Błyskawica sunęła po błękitnym niebie, mijając kolejne bielutkie obłoczki. Stojący za sterem Kapitan, rozglądał się uważnie po okolicy. W dole widział przepiękne, porośnięte bujną zielenią wzgórza, a pośród nich snującą się błękitną wstążkę rzeki, falującą niczym olbrzymi wąż. Jednak nie ten widok przykuł w tym momencie wzrok Kapitana. Jego spojrzenie utkwione było na znajdujących się przed okrętem obłokach, do których powinni dotrzeć za jakiś kwadrans. Był to obłoczek przypominający wielką skałę, oraz drugi przypominający smoka. To co zwróciło uwagę Kapitana, to przedmiot znajdujący się na obłoczku w kształcie skały. Kapitanowi, przez ułamek sekundy, zdawało się, że coś tam błyszczało, niczym złoto w promieniach słońca. A ponieważ nigdy nie przegapiał okazji do tego, aby odnaleźć jakiś skarb, postanowił to dokładnie zbadać. Wyjął z za paska swoją długą lunetę i postanowił się przyjrzeć temu uważniej. Kiedy patrzył przez lunetę, dostrzegł, że na obłoczku w kształcie skały, rzeczywiście znajduje się coś jakby kosz, wykonany z wikliny, a w środku coś się mieni i połyskuje. Od razu skierował statek w tym kierunku. Kiedy zbliżył się wystarczająco blisko, posłał jednego ze swych piratów, aby przyniósł kosz. Już wkrótce, kosz wraz z zawartością znajdował się na pokładzie Błyskawicy. Wszyscy piraci przyglądali się z ciekawością nowemu skarbowi, który właśnie zdobyli. Na dnie plecionego koszyka, leżały sobie trzy szczerozłote przedmioty – trochę jakby spłaszczone kule. Każda z nich ważyła ponad kilogram. To był naprawdę świetny łup. Wszyscy zaczęli wiwatować na cześć Kapitana, który ten skarb dostrzegł jako pierwszy. Jednak radość ze skarbu nie potrwała zbyt długo. Nagle, statkiem coś potężnie wstrząsnęło, jakby dostał całą salwę z armaty. Niektórzy członkowie załogi poupadali, a jeden o mało co nie wyleciał za burtę. Uratował się jedynie dzięki szybkiej reakcji Kapitana, który w ostatniej chwili chwycił go za ramię. Po kilku sekundach, wszyscy otrząsnęli się z zaskoczenia i ruszyli, każdy do swoich zajęć. Jedni chwytali za liny i naciągali żagle, inni wyciągali armaty i przygotowywali się do oddania pierwszej salwy, w kierunku wroga. Kapitan stanął za sterami i zwinnymi ruchami manewrował Błyskawicą tak, żeby dostrzec, kto, lub co ich atakuje. Już wkrótce piraci dostrzegli swojego przeciwnika. Niektórzy byli przerażeni, inni zaczęli się modlić, jednak każdy robił co do niego należało. To była rutyna. Kapitan pokierował statkiem tak, aby złapać w żagle najlepszy wiatr i jak najszybciej uciec, przed atakującym ich Smokiem. Statek gnał szybko jak nigdy dotychczas. Kapitan robił uniki, chował się za obłokami i gwałtownie skręcał, aby zmylić atakującego ich potwora. Załoga wystrzeliła z ponad trzydziestu armat, jednak żadna z kul nie trafiła Smoka, a ten nawet na chwilę nie zwolnił tempa pościgu. Nic nie pomogły również kolejne salwy armatnie. Pościg trwał już blisko pół dnia. Załoga Błyskawicy była zmęczona, a marynarze zaczynali tracić nadzieję na zgubienie pościgu. Jedynie Kapitan bez najmniejszego wysiłku stał przy sterze, robił uniki i wyszukiwał najsilniejsze podmuchy wiatru. Wkrótce dojrzał coś co mogło stanowić dla niego i jego załogo cień nadziei. Zbliżali się do potężnej burzy. Skierował okręt w jej kierunku, mając nadzieję, że wśród czarnych, złowieszczych chmur, wśród błyskawic i grzmotów, uda się zgubić ścigającego ich Smoka. Lot przez burzę okazał się bardzo niebezpieczny, kilkakrotnie pioruny uderzały w maszt, kilkakrotnie silny podmuch wiatru, o mało nie wywrócił okrętu do góry dnem. Kilkakrotnie trzeba było ratować marynarzy, którzy o mało nie wypadli za burtę okrętu. Mimo to, dzięki doskonałym umiejętnością Kapitana, wyszli z tego cało. Jednak nie tylko oni mieli szczęście. Smok również przetrwał burzę i kontynuował swój pościg. „Co też takiego zrobiliśmy, że ten stwór nas tak zawzięcie goni?” – Myślał sobie Kapitan. – „Przecież nie może być aż tak głodny, aby narażać się na te wszystkie niebezpieczeństwa tylko po to, żeby zjeść kilku członków mojej załogi. Nie on musi mieć jakiś cel w tym, aby nas ścigać.” I wtedy, w głowie Kapitana zrodziła się pewna myśl. Przekazał stery swojemu zastępcy, a sam, czym prędzej zbiegł do skarbca. Odnalazł pleciony kosz, jednak nie znalazł w nim złotych kul. Na dnie kosza (a raczej, jak się okazało gniazda) znajdowały się jedynie złote skorupki. Usłyszał za sobą jakiś szmer. Odwrócił się i ujrzał trzy małe Smoczątka. Uśmiechnął się szeroko. Teraz już wiedział, dlaczego Smoczyca goniła ich tak zawzięcie. – Chodźcie ze mną Maluchy. – Zawołał i zabrał małe Smoczątka na pokład. Wydał rozkaz załodze, aby zatrzymali okręt, a sam wszedł na pokład i wypuścił Maluchy, aby mogły pofrunąć do swojej mamy. Przeprosił Smoczycę, za to, że zabrał jej jaja i wytłumaczył jej, że był pewien, iż jest to ukryty skarb. Smoczyca, dostrzegła dobre intencje Kapitana i ucieszona widokiem swych pociech przyjęła przeprosiny. Co więcej już wkrótce stała się wielką przyjaciółką Kapitana. Od tej pory Błyskawica i jego załoga, z Kapitanem na czele, siali jeszcze większy postrach wśród innych załóg. A to za sprawą smoków, które zawsze fruwały w ich pobliżu. Smoków gotowych w każdej chwili przyjść Kapitanowi z pomocą. Dla kogo? Dla dzieci, które nudzą się podczas deszczowej pogody. Przejdź do bajek o deszczu Deszcz potrafi być bardzo fajny, gdy potrafi się w nim to zobaczyć. Najpierw jednak, muszą to dostrzec rodzice, by potem móc to pokazać swoim dzieciom. A nie jest to takie proste. Ani jedno, ani drugie, bo dla dorosłych, deszcz jest nazywany złą pogodą, a słońce tą dobrą. Może czas na zmiany? Bajki o deszczu dla rodziców Latem, kiedy dzieci często bawią się na podwórku, rodzice mogą chwile odetchnąć, zająć się domem, nadrobić zaległości. Niestety, nie zawsze pogoda jest słoneczna. Od czasu do czasu, bywa, że nawet częściej, za oknem pada deszcz. Co wtedy? Jak zadowolić dziecko i jednocześnie nie rezygnować ze swoich zajęć? Z pomocą przychodzą bajki o burzy, w których znaleźć można pomysł na zabawę. Dzięki przygodom, które przeżywają Krzyś i Ola, rodzicom łatwiej dostrzec w deszczu coś dobrego. Choć to tylko woda, lecąca z nieba, to może stać się inspiracją do niejeden zabawy. Trzeba tylko spojrzeć na deszcz, przyjaznym okiem i dostrzec w nim coś dobrego. Bajki o deszczu pełne pomysłów na zabawę. Dzieci też mogą nie dostrzegać zabawowego potencjału, w deszczowej pogodzie. Gdzieś zapodział się ich dziecięcy entuzjazm. A może to dorośli, nie pozwalając na tańce w deszczu i na skakanie po kałużach, zgasili tę pierwotną radość? Ze strachu przed przemoczeniem, przeziębieniem, ubrudzeniem. Zapomnieli o swoim dzieciństwie, kiedy sami nie mieli takich ograniczeń i podwórko po burzy, było najlepszym miejsce do zabawy. Wielkie, ogromniaste kałuże, stawały się jeziorami, po których pływały papierowe, albo wydrążone z kory łódki. Czasem udawało się zrobić tamę przed kanałem burzowym i woda zbierała się jak wielkim zbiorniku wodnym. Wyobraźnia co chwilę podsuwała nowe pomysły, a kalosze chroniły nogi przed zmoczeniem. To nic, że czasem ktoś rzucił dowody wielki kamień, albo gałęzią uderzył o jej powierzchnię, chlapiąc wszystkich wokół. Przecież to tylko zabawa. A dziś? Jest trochę inaczej. Nie wszędzie, ale takie widoki to rzadkość. Co takiego ciekawego, może być w deszczu? A co jest w słońcu? Kiedy jest bardzo gorąco, też potrafisz narzekać, prawda? Jeśli więc ty narzekasz, to samo robić będzie twoje dziecko. Tak to działa i na pewno niejeden raz się o tym przekonałeś. Niestety. Na szczęście, można to zmienić. Można zacząć cieszyć się z tego, co jest, a to znaczy, że również z pogody, która jest za oknem. Trzeba tylko trochę wysilić swoją wyobraźnię i co nieco podpowiedzieć swojemu dziecku. Ono dostrzeże to szybciej, niż ci się wydaje. I wcale nie musisz używać do tego tabletu lub komputera. Wystarczy deszcz i czasem jakiś dodatek. Poza tym, są kredki, kartki z bloku rysunkowego i pomysły na konkurs, relację dziennikarską albo fotograficzną. Do dzieła więc. Jak co roku, tak i tym razem, deszczu z pewnością nie zabraknie, a wraz z nim, dni, kiedy nie będzie można się bawić na podwórku. Wtedy z pomocą przyjdą bajki o deszczu, do których czytania, gorąco cię zapraszam. Oto Bajki o deszczu Zapraszam na bajki usypianki dla dzieci – tym razem opowiadanie kota Mruczka Błyskawica nagle rozświetliła całe niebo i grzmot z głośnym dudnieniem przetoczył się gdzieś niedaleko. Szaruś obudził się w pierwszej chwili zdezorientowany. Zdążył zobaczyć jak Kropka, kudłata psina mieszkająca w domku piszcząc stara się wcisnąć pod kanapę. Zobaczył też zaraz Magdę próbującą ją uspokoić. Wzięła Kropkę na kolana i przytuliła. Głaskała i przemawiała do niej spokojnie. Ta oddychała cały czas zdenerwowana, ale wyraźnie zaczynało już to jej pomagać. Po kilku chwilach stanęła na podłodze nieco uspokojona. Szaruś akurat lubił burzę. Szczególnie gdy leżał w ciepłym i suchym domku i wyglądał przez okno. Gdy dłuższy czas patrzył na ciemne niebo mógł nawet zobaczyć samą błyskawicę. Siatką jasnych kresek rozjaśniała chmury i wyglądała jak drzewo postawione do góry nogami i zbudowane całe z promieni słonecznych. Kotek dziwił się, że ten wielki błysk odbywał się zwykle w zadziwiającej ciszy. Dopiero chwilę po nim pojawiał się huk – grzmot nadjeżdżający jak wielka ciężarówka pędząca polną drogą. Tego już tak bardzo nie lubił. Najlepiej gdyby podczas burzy były same błyski. No i mogły pozostać strugi deszczu. Jednostajnie szumiące i bębniące o okna, trawę i dach. Niezmiennie spadające w dół i w dół. Oczywiście wszystko to było przyjemne oglądane przez okna cieplutkiego domku gdy leżało się nieruchomo na kocyku. Szaruś spojrzał na kota Mruczka, który leżał niedaleko. Rudzielec był wyciągnięty na posłaniu i spał spokojnie. Tylko brzuszek podnosił mu się i opadał miarowo. Ten to lubi spać i chyba nie potrzebował nawet usypianki. Nawet grzmot nie dał rady go obudzić. W tym momencie trzasnął kolejny piorun. Kropka skomląc znowu przebiegła przez pokój próbując znaleźć jakieś miejsce gdzie hałasy nie będą jej dochodzić. Przebiegając potrąciła Mruczka budząc go wreszcie. Ten wstał leniwie i przeciągnął się wyginając grzbiet najwyżej jak potrafił. Nie wyglądał na zbyt przejętego całą sytuacją. Nie miał nawet specjalnie żalu do pieska za obudzenie go. Po chwili Kropka biegła już z powrotem bo oczywiście tamta strona pokoju wcale nie okazała się lepsza na czas burzy. Chyba wszystkie są tak samo dobre – pomyślał Szaruś z uśmiechem. Piesek zatrzymał się przy Mruczku, który najwyraźniej był najbardziej opanowanym stworzeniem w całym domu. Przypadł do niego jakby oczekując pomocy i porady. Kotek siedział teraz czyszcząc futerko łapką. Gdy skończył odwrócił się do nich i powiedział ze spokojnym mruczeniem: – Czy chcecie posłuchać bajki usypianki o burzy? Ale pod jednym warunkiem. Żadnego biegania po pokoju. Będziecie leżeć w Waszych łóżeczkach, przykryjecie się kocykami i spokojnie posłuchacie. Kropka na wszystko chętnie by się zgodziła byleby zapomnieć o burzy. Szarusia też bajka zaintrygowała. Zagrzebały się więc zaraz w swoich kocykach i znieruchomiały w cieple. Oddychając spokojnie słuchały najpierw przez jakiś czas odgłosów deszczu na szybie. Miarowy szum działał usypiająco. Mruczek po chwili zaczął opowiadać:– Dawno, dawno temu na świecie żyły pradawne koty. Były one dużo większe niż my teraz. Tak jak my łowimy myszki lub wróbelki tak one polowały na zwierzęta wielkości krowy czy konia. Ich zęby były białe, wielkie i ostre. Największy z nich był królem wszystkich kotów i jednocześnie władcą wszystkich zwierząt. Gdy chciał coś obwieścić i zwołać spotkanie swego królestwa to wchodził na górę i ryczał tak głośno, że głazy kruszyły się i gałęzie spadały z drzew. – A jakie były wtedy psy? – spytała Kropka, która z wrażenia aż zapomniała o burzy. – Psy były takie same jak teraz. I na pewno też tak przerywały jak ktoś opowiadał – powiedział z uśmiechem Mruczek, po czym mówił dalej: – Pewnego dnia, do króla przyszedł sprytny szczur i zaczął pytać go o to, czy rzeczywiście jest tak potężny jak o nim opowiadają. Pytał o różne rzeczy, a król za każdym razem z dumą potwierdzał. W końcu wskazał na słońce i powiedział, że widywał ptaki tam dolatujące i czy on z kolei potrafiłby do niego doskoczyć. Król z rozpędu przytaknął, a w odpowiedzi szczur poprosił go o pokaz jego mocy. Umówili się na wieczór. Szaruś i Kropka leżeli w swoich łóżeczkach z przymkniętymi oczami. Opowieść była bardzo interesująca, a ciepło kocyków rozleniwiało i uspokajało. Oddychając spokojnie słuchali, a Mruczek opowiadał dalej. – Spotkali się wszyscy na najwyższej górze. Wieczorne słońce było ogromne i wisiało nisko nad horyzontem. Miało kolor dojrzałej pomarańczy i wydawało się tak blisko, że prawie można było je dotknąć. Król stanął dumnie przed zgromadzonymi zwierzętami i przypomniał po co tu się zebrali. Następnie wziął rozpęd i skoczył. Wszyscy wstrzymali oddech gdy leciał pięknie wyciągnięty. I wtedy się właśnie to stało. Gdy tylko dotknął słońca niebo pociemniało w jednej chwili. Tak jakby ktoś zgasił światło w pokoju w nocy. Jego piękne wąsy, do tej pory długie i proste powyginały się nagle w mnóstwo krótkich odcinków, które z kolei rozbłysły niesamowitym światłem błyskawicy. Po chwili dołączył do tego potężny grzmot, który przeszył całą okolicę. Na koniec z nieba lunął strugami deszcz. Tak właśnie zaczęła się pierwsza burza. – A co się stało z królem kotów? – spytał Szaruś z przejęciem. – Gdy spadł z powrotem na ziemię okazało się, że po zderzeniu ze słońcem zmniejszył się i był takiej wielkości jak ty i ja teraz. Od tamtej pory takie właśnie są koty. I od tamtej pory zawzięcie polują na myszy i szczury. Tak się to wszystko zaczęło… Kropka i Szaruś westchnęli leżąc pod kocykami. To wszystko było takie niesamowite. Czy to możliwe, że błyskawice to są powyginane wąsy króla kotów rozświetlone słońcem? A huk pioruna oznacza jego zderzenie ze słońcem? Wsłuchani w opowieść bajki usypianki Mruczka nawet nie spostrzegli, że burza przeszła i jest teraz daleko. Pozostał tylko jednostajny szum deszczu. Krople wody ściekały po szybach w dół i w dół. W połączeniu z ciepłem kocyka był bardzo usypiające. Zasypiając Szaruś myślał jeszcze o pradawnych kotach. Potężnych i wielkich. Królujących nad wszystkimi zwierzętami. Nie bojących się niczego i nikogo. Kropka z kolei obiecywała sobie, że jak następnym razem będzie burza to już nie będzie się tak bać. Położy się za to przy oknie i będzie obserwować błyskawice. Może uda się jej wtedy nawet zobaczyć króla kotów. Gdy już usnęła, to we śnie przyszły do niej za to pradawne psy. Bo na pewno były też one – jeszcze potężniejsze i bardziej dumne niż koty. A co! Zasypiankowa książka – Jeżyk Cyprian i przyjaciele Bajki dla dzieci do poczytania Znajdziesz tutaj bajki, które możesz czytać swojemu dziecku do snu oraz w innych porach dnia. Są to wspaniałe bajki, na których wychowało się wiele pokoleń dzieci. Czerwony Kapturek | Pimpuś Sadełko | Kaczka Dziwaczka | Calineczka | Szewczyk Dratewka | Kopciuszek | Świerszcz i mrówki | O małej czarownicy i zagubionej miotle | Tomcio Paluszek | Zielona kredka | Bajka o zwierzętach | Przygoda gwiazdkowa | Księżniczka na ziarnku grochu | Zajączek robi zakupy | Przepraszam smoku | Opowiedział dzięcioł sowie | Tajemnice starej szafy | Wszystko przez Myszkę | Ojczyzna Dlaczego warto głośno czytać dzieciom bajki ? Głośne czytanie bajek pomaga budować silną więź pomiędzy dorosłym a maluchem. Bajki dla dzieci rozwijają język, pamięć i wyobraźnię, uczą myślenia. Czytanie poprawia koncentrację, wycisza, ułatwia naukę, poszerza wiedzę, pomaga osiągnąć sukces w szkole, zapobiega uzależnieniu od telewizji. Odpowiednio dobrane bajki dla dzieci uczą też odróżniania dobra od zła, rozwijają wrażliwość i empatię. Dla dzieci do czytania należy wybierać bajki ciekawe, mądre, wesołe, napisane poprawną polszczyzną, Bajki powinny sprawiać dziecku przyjemność, pomagać mu w poznawaniu świata, uczyć odróżniania dobra od zła. Unikajmy bajek dla dzieci, które nie mają głębszego sensu lub mają wątpliwe przesłanie moralne. Współczesna rzeczywistość dostarcza nam i naszym dzieciom bardzo wielu różnorodnych informacji. Informacje te mają najczęściej charakter obrazkowy. Nasze dzieci sporo czasu spędzają przed ekranami telewizorów bądź komputerów, na które przede wszystkim patrzą, a dopiero w drugiej kolejności słuchają tego co się tam dzieje. Nie mając do dyspozycji ekranów komputerowych wpatrują się w ekrany telefonów komórkowych lub przenośnych gier i zabawek elektronicznych. Zmysł wzroku naszych dzieci jest nieustannie stymulowany różnego rodzaju bodźcami a ich wyobraźnię wypełniają gotowe obrazy. Różnicę w ilości doświadczeń wzrokowych i słuchowych naszych dzieci może zmniejszyć słuchanie bajek czytanych przez rodziców. Stymulacja słuchowa Bajki czytane prowokują dziecko do zwrócenia uwagi na informacje docierające do niego przez słuch. Bajka, której nie można zobaczyć po prostu zmusza odbiorcę do zaktywizowania słuchu i uważnego wsłuchiwania się w informacje docierające do niego tą drogą. Umiejętność słuchania Narzekamy często, że nasze dzieci nie słuchają tego, co do nich mówimy. Nie słuchają, bo nie są do tego przyzwyczajone. Słuchanie bajek pomaga im uświadomić sobie, że mają słuch i że on też jest w życiu przydatny. Uważne słuchanie tego, co mówią do siebie bohaterowie bajek dźwiękowych, uczy dziecko skupiania się na tym co słyszy, a to z kolei przekłada się na to, że zacznie ono uważniej słuchać co mówią do niego inni ludzie. Nowa zabawa Bajki czytane pokazują dziecku, że nie tylko patrzenie na coś, ale i słuchanie czegoś może sprawiać przyjemność. Słuchanie bajek może się okazać kolejnym sposobem na fajną zabawę, sposobem na spędzenie wolnego czasu, zabawą, do której chętnie powracają zarówno dzieci jak i rodzice. Bogactwo słów Bajki takich autorów jak Jan Brzechwa, Julian Tuwim, Aleksander Fredro czy Maria Konopnicka niosą ze sobą wiele pięknych i nieco zapomnianych dzisiaj słów. Dzieci słuchając ich bezwiednie i spontanicznie dowiadują się jak wiele synonimów mają powszechnie używane słowa. Bajki te niosą w sobie wiele ciekawostek językowych, których znaczenie można samemu odgadywać lub domyślić się go z treści bajki. Okazuje się na przykład, że „niedościgle” znaczy tyle samo co szybko, słowo „urok” można zastąpić słowem „powab”, a „opodal” znaczy to samo co „tuż obok”. Obcowanie z bogactwem językowym bajek przyczynia się do poszerzenia zasobu słownictwa naszych dzieci, a to przełoży się w przyszłości na łatwiejsze budowanie swobodnych i bogatych wypowiedzi słownych. Wizualizacja Jedną z największych korzyści jakie daje dzieciom słuchanie bajek jest uruchamianie wyobraźni. Bajki te nie podsuwają dziecku gotowych obrazów, ale prowokują je do wyobrażania sobie, czyli do wizualizacji tego co słyszą. Dziecko może więc sobie do woli wyobrażać gęsty las, w którym żyją zwierzęta, łąkę, po której kroczy bocian, hipopotama wdzięczącego się do żaby i nawlekającego igłę, małpę w kąpieli i wiele innych ciekawych rzeczy. Wyobraźni dziecka nie stymulują filmy wideo, gry komputerowe i zabawki elektroniczne. Trening pamięci Bajki słuchane wiele razy są zabawowym i spontanicznym ćwiczeniem pamięci. Dziecko koncentrując się na ich treści zaczyna ją zapamiętywać. To może przydać się w przyszłości na przykład do nauki różnego rodzaju definicji czy słówek, a w danej chwili dziecko może pochwalić się zapamiętaną bajką. Wyciszenie i spokój Słuchanie jest czynnością, która wymaga przyjęcia odpowiedniej pozycji, uspokojenia się i skoncentrowania na tym, czego się słucha. Czytane bajki mogą pomóc zdenerwowanemu dziecku wyciszyć się i zrelaksować. Czytane cicho przed snem pomagają zatrzymać gonitwę myśli, skupić się na jednym docierającym bodźcu i zasnąć. Rozwijanie wrażliwości Bajki dźwiękowe (płyty CD z nagranymi bajkami czytanymi przez znanych aktorów), są w mistrzowski sposób interpretowane przez najwyższej klasy aktorów. W role bajkowych bohaterów wcielili się między innymi: Jerzy Stuhr, Irena Kwiatkowska, Piotr Fronczewski, Magdalena Zawadzka i Anna Seniuk. Bajki te posiadają także oryginalną oprawę muzyczną. Dzięki temu nasze dzieci nie wychodząc z domu mają kontakt z prawdziwą sztuką, a to skutkuje rozwijaniem u nich wrażliwości na piękno treści, harmonię i artyzm wykonania. Oglądanie bajek a czytanie Oglądanie bajek np. w TV lub na komputerze nie zastąpi wspólnego czytania i oglądania książeczek z bajkami. Wartość czytania dziecku polega przede wszystkim na robieniu czegoś wspólnie. Słuchanie bajek dżwiękowych może być kolejnym pomysłem na wspólną zabawę. Słuchajcie bajki razem z dzieckiem a potem niech każdy powie, narysuje lub pokaże jakie rośliny lub zwierzęta udało mu się zapamiętać, spróbujcie opowiedzieć tę bajkę własnymi słowami.

bajka o burzy do czytania